wtorek, 30 sierpnia 2016

W królestwie Hundertwassera/ Wiedeń

Tym razem trochę o sztuce w mieście, czyli o tym, że będąc w Wiedniu, koniecznie trzeba zwiedzić KunstHausWien i zobaczyć Hundertwasserhaus. Zaczynamy od słowotwórstwa: kunst - sztuka, haus - dom, kunst haus - dom sztuki, nie może być inaczej. I najkrócej: wiedeński dom sztuki to nasza bajka!
Kolory, ceramika, mozaika, podobało się wszystko, ta specyficzna wizja, nowatorskie podejście do architektury, wszystko w zgodzie z naturą. Można pakować walizki i uciekać od stresu.



Hundertwasserhaus (z niemieckiego Dom Hundertwassera) jest kompleksem mieszkalnym, komunalnym, o nieregularnych płaszczyznach, często porośniętych roślinnością, w którym jest obecnie 50 mieszkań komunalnych, oprócz tego mieszkania prywatne, praktyki lekarskie oraz 4 restauracje. Kompleks usytułowany jest na rogu Kegelgasse i Löwengasse w Wiedniu, jako jedno z dzieł architektonicznych Hundertwassera. W swoim projekcie, połączył on różne wielkości okien, zastosował odważne zestawienia kolorów farb, którymi pomalowano elewację budynku i do tego wszystkiego dodał nagle wdzierającą się roślinność. Roślinność na początku budzi zdumienie, na pierwszy rzut oka nie pasuje, ale już po paru chwilach czuje się jednak jedność budynku z krzewami, pnączami czy wreszcie drzewami. W ten właśnie sposób autor chciał nawiązać dialog z przyrodą, postrzeganą przez niego jako partnera człowieka. Co ciekawe, Hundertwasser nie przyjął zapłaty za zaprojektowanie tego domu. Wystarczył mu do szczęścia fakt, że dzięki temu, w tym miejscu nie zostało wybudowane nic, co uznałby za brzydkie.


 
 


 
 

Hundertwasser, żył w latach 1928-2000, był austriackim malarzem, rzeźbiarzem, performerem i aktywistą społecznym. Głównie jednak zasłynął z niecodziennych realizacji budowlanych. Powołał do życia centrum wystawowe-KunstHausWien, mieszczące się około 400 metrów od Domu Hundertwassera. W muzeum, powstałym w budynku dawnej fabryki mebli, obecnie mieści się nie tylko stała ekspozycja z  dziełami Hundertwassera, ale także czasowe wystawy artystów sztuki współczesnej z Europy i Świata. My odwiedziliśmy tylko tę część muzeum, która poświęcona była dziełom Hundertwassera. W drugiej części można było oglądać wystawę fotografii nieżyjącej Lindy Mccourtney... niestety ceny biletów do muzeów, galerii czy nawet kościołów w Wiedniu powalają na kolana, dlatego musieliśmy wybierać...
 
 
 
 
W muzeum nie można było robić zdjęć, ale parę jednak się udało. Twórczość Hundertwassera uważana była za kontynuację secesji wiedeńskiej, niektórzy znawcy sztuki zauważają także wpływy Gaudiego. To, co mnie się podoba, to ewidentna fascynacja twórczością Egona Schiele, którą widać w obrazach Hundertwassera. Jego styl cechowała rezygnacja z linii prostej, którą uważał za niemoralną, a zamiast niej stosował ostre, wyraziste barwy i nieregularne formy.
 
 



 
 

Nietuzinkowy człowiek, z nietuzinkowym pochówkiem. Hundertwasser, w wieku 72 lat, podczas powrotu statkiem z ukochanej Nowej Zelandii umiera na serce. Zgodnie ze swoją wolą zostaje pochowany w swej posiadłości właśnie w Nowej Zelandii, pod tulipanowcem, bez trumny, nago, owinięty jedynie w zaprojektowaną przez siebie  flagę Koru, nową flagę Nowej Zelandii.

 
(źródło:internet)

Swoją drogą, fajnie byłoby mieszkać w takim otoczeniu jak Hundertwasserhaus...szczególnie kiedy na dworze bywa szaro, buro, ponuro... Czy życie nie byłoby wtedy bardziej radosne, bardziej kolorowe?
A oto dowód, że miałoby to sens. Oddział onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Grazu, w roku 1991 poprosił Hundertwassera o przebudowę, przekształcenie pomieszczeń szpitalnych dla pacjentów cierpiących na raka w "szczęśliwe miejsca". Artysta nie tylko dokonał tej przemiany, ale także wspomógł finansowo szpital. Dwa lata po przebudowie, przeprowadzono badanie wśród pacjentów w celu zebrania informacji jak czują się w nowym środowisku. Badanie udowodniło, że chorzy na raka czują się psychicznie lepiej w kolorowych, asymetrycznych wnętrzach i znacznie poprawił się ich stan zdrowia.

Ach.. po wyjściu z muzeum można udać się do kawiarni, która jest w tym samym budynku i w bardzo klimatycznym ogrodzie wypić pyszną kawuchę i zjeść jeden z typowych wiedeńskich smakołyków: podawany na ciepło, strudel serowy (pychota).
 

 
 


Gdyby ktoś chciał poczytać coś więcej, na przykład o tym, co aktualnie można zobaczyć w Muzeum, odsyłamy do strony: muzeum







 







 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz